Spotkałem się ostatnio z ciekawym pojęciem, jakim jest habituacja, czyli przywykanie. Wikipedia opisuje to zjawisko, jako neurologiczna reakcja w odpowiedzi na wielokrotne powtarzanie się tego samego bodźca (obojętnego), nie niosącego żadnej istotnej informacji (zmiany). Efektem jest coraz mniejsza reakcja/odpowiedź na bodziec.
Habituacja dotyczy nas wszystkich. Nie czujemy noszonych na sobie ubrań czy biżuterii (zmysł dotyku). Podczas gotowania “przestajemy słyszeć” pracującą kuchenkę gazową (zmysł słuchu). Zastanawialiście się kiedyś jak ptaki drapieżne są w stanie wypatrzeć z wysoka małe gryzonie? Oczy ptaków drapieżnych przyzwyczajają się do widoku nieruchomych elementów na powierzchni ziemi i reagują tym samym na wszelkie drobne ruchy (zmysł wzroku).
Jak to się ma do reklamy? Otóż na załączonym powyżej zdjęciu znajduje się znany nam wszystkim widok. Nasze otoczenie staje się wręcz wytapetowane reklamami, billboardami, plakatami i innymi “cudami” mającymi zachęcić nas do skorzystania z przedstawianej oferty. Na dokładkę dochodzą wręczane nam kilogramy ulotek wypychających nasze kieszenie. Bardzo dobrze wpasowuje się tutaj inny opis habituacji, jako najprostszej formy uczenia się, polegającej na wyzbywaniu się dawnych, znanych już reakcji. Zwierzę (w tym przypadku homo sapiens) stopniowo przestaje reagować na monotonne, powtarzające się bodźce, które nie mają istotnego znaczenia biologicznego, a nie są nagradzane ani karane.
Jestem w stanie zaryzykować twierdzenie, że doskonale identyfikujesz się z powyższym opisem. Kto w obecnych czasach zwraca jeszcze uwagę na nieciekawe, nieoryginalne formy reklamy, które atakują nas ze wszystkich stron? Nawet jeśli gdzieś tam znajduje się jakaś ciekawa oferta, ginie ona w gąszczu kolorowych, krzyczących w naszą stronę reklam.
Ciekawy jestem, czy kiedykolwiek marketingowcy zorientują się, że to już nie jest skuteczne i zrezygnują z zalewaniem przestrzeni miejskiej nieefektywnymi tworami reklamowymi. Skorzystałoby na tym każde miasto, odsłaniając widok ładnych fasad, a także nasz wzrok, który uwolniłby się od feerii pstrokatych, nic nie znaczących dla nas komunikatów.
Ciekawy jestem, czy Ty jeszcze reagujesz na takie formy reklamy. Podziel się swoją opinią w komentarzu! 🙂
Ciekawy wpis 🙂
Faktycznie jestem zobojętniały na wszelkie reklamy. Zastanawiam się jednak jak to działa na podświadomość.
Może nudne reklamy jednak mają na nas jakiś wpływ, tylko nie do końca zdajemy sobie z tego sprawę? Hałas, do którego się przyzwyczailiśmy nadal w jakiś sposób szkodzi, więc wywiera na nas wpływ. Może doprowadzić choćby do bólu głowy…
Kuba takie reklamy jak powyżej niekoniecznie działają na podświadomość. Oddziaływanie na świadomość jest tutaj wystarczające. Za pomocą tych nic nie znaczących bilbordów i ulotek jesteśmy świadomi ze produkt na rynku funkcjonuje i nawet jeśli nie w chwili obecnej to gdy zajdzie taka potrzeba, świadomość istnienia produktu prowadzić będzie do zakupu lub jego rozważenia. W przypadku braku reklamy możemy nawet nie zdawać sobie sprawy, że produkt którego w danej chwili potrzebujemy, istnieje.
I tak na przykład może i reklama sprite’a jest nudna (przynajmniej dla mnie), ale dzięki zaistnieniu w mediach napój jest o duży krok do przodu niż inne sprite’o podobne napoje:).
A w czasach kiedy zalewają nas reklamy z każdej strony, grunt to mieć pomysł.
Kuba – dzięki za wypowiedź. Di – miło Cię tutaj widzieć. 🙂
Kuba – w teorii (i podobno praktyce) ma być tak, że możesz sobie ignorować reklamę, ale jak pójdziesz do sklepu, to sięgniesz po reklamowany produkt… I zgadzam się z tym, bo na pewno w przypadku wielkich kampanii reklamowych to działa. Co jednak z tymi kampaniami, które mają mały budżet?
Di, oczywiście masz rację w tym co piszesz. Często jednak spotykam się jedynie z przykładami skuteczności reklamy znanych marek. A trzeba zaznaczyć, że np. taki Sprite, był reklamowany przeróżnymi kanałami, w różnoraki sposób i w końcu do nas jakoś dotarł. Ale mówimy tutaj o wielkich nakładach marketingowych.
Gdyby Was jednak zapytać, jaką szkołę podyplomową byście wybrali – czy potrafilibyście powiedzieć jaką? Idąc ulicą Stawową w Katowicach mamy okazję dostać kilogram takich ofert. Każde miasto ma taką “ulicę Stawową”. 🙂 Przy małych nakładach na reklamę, gdzie stosowane są standardowe metody, prawdopodobnie taka oferta padnie ofiarą wspomnianej habituacji…
Moim zdaniem, dowodem na to, że ludzie są zobojętniali na reklamy jest np. taki marketing wirusowy. Gdyby klasyczne metody były ciągle tak samo skuteczne, to nie trzeba by było wymyślać niczego nowego – wystarczyłyby stare jak świat ogłoszenia w gazetach i na słupach. 😉
Ciekawi mnie również skuteczność ulotek, które często są nam wręczane.
Ja osobiście jeszcze nigdy nie zapoznałem się z treścią ulotki, którą otrzymałem gdzieś na ulicy.
Biorę z przyzwyczajenia, aby pomóc tym ludziom w pracy, jednak od razu co robię to wyrzucam je do kosza.
A jak jest u Was ? czytacie te ulotki ?
Paweł – to jest jeszcze kwestia tego, czy jesteś potencjalnym klientem oferty na ulotce.
Ja zawsze rzucam okiem na to, czego dotyczy reklama – przeważnie są to szkoły podyplomowe i kursy językowe. Nie interesuje mnie to, ale widzę, czego dotyczy ulotka.
Raz dostałem ulotkę informującą o jakichś zniżkach w księgarni – skorzystałem. W tym przypadku ulotka trafiła do potencjalnego klienta. 🙂
Podobnie jak Paweł, ulotki biorę tylko dlatego, bo wiem, że ich rozdawanie to ciężka praca. Na ogól rzucam okiem na największy napis a potem pach do kosza. Rzadko widzę coś interesującego, bo dostaję głównie ulotki kredytów konsolidacyjnych, a ja – student, mam ich już tyle, że…
A reklamy – nie pamiętam ostatnio, żebym zwrócił uwagę na billboard z nastawieniem “wow, fajna reklama, coś korzystnego – na bank to sprawdzę!”. Oglądanie tych wielkich plakatów to raczej “rozrywka” podczas jazdy tramwajem, ale bez większego zainteresowania – drzewo, billboard, ludzie.
Ciekawy temat. Dla zobrazowania danych warto przytoczyć że codziennie jesteśmy atakowani około 1 Tera różnego rodzaju danych – zarówno przez wzrokowy, ale także przez inne zmysły jak słuch, zapach i węch. Nasz umysł ma naturalna zdolność ograniczenia tych danych do 1%. I teraz od projektu zależy czy dana reklama zapadnie nam w pamięć, a przeważnie taki natłok jest typową polska specyfika. Moim zdaniem ciekawy pomysł na promocje produktu zawsze się wybije z pomiedzy innych prostych reklam. Ale najważniejsza jest powtarzalność w różnych kanałach i to robia najwieksi. Bo taki sprite jest widoczny w TV, w sieci, w sklepie, na plakacie – powtarzanie tego samego komunikatu musi zostać zapamiętane.
A co do ulotek – zawsze biorę bo : 1 – jest to trudna praca dla roznosicielie, 2 – może trafi się coś dla mnie (choć rzadko) 3 – parę razy skorzystałem np w Krakowie z ciekawej promocji na kawę.
Na pewno ten system jest bardzo tani w porównaniu z tablicą czy wirusową reklama w sieci a jeżeli ulotka jest dobrze rozdawana i z głową – to efekt może być bardzo korzystny.