Zaznacz stronę

Poniższy tekst jest kontynuacją poprzedniego artykułu i pokazuje praktyczny przykład tego, jak sieci handlowe potrafią niszczyć słabszych producentów. Na dole zamieszczona jest też tabela z konkretnymi danymi, obrazującymi korelację między rozwojem sieci handlowych a upadkiem drobnego handlu. Jest to niezwykle ciekawe, bo dane mówią same za siebie, a ile to razy słyszeliśmy propagandę, że rzekoma budowa centrum handlowego tak na prawdę wzmocni drobny handel wokół tegoż centrum?

Weźmy za przykład mały zakład produkujący tabliczki czekolady. Jego asortyment obejmuje pięć różnych produktów: czekoladę gorzką, białą, mleczną, z orzechami i z migdałami.

Są to produkty o wysokiej jakości, firma ma wyrobioną markę, więc postanawia zaryzykować i rozprowadzać swoje produkty w super- i hipermarketach. Robi to tym chętniej, że sytuacja w handlu tradycyjnym jest nienajlepsza i firma, mimo dużego potencjału, nie jest już w stanie spokojnie zaplanować sobie przyszłości. I oto nagle otwiera się przed nią nowy rynek zbytu – ogromna sieć skupiająca 1500 supermarketów i 200 hipermarketów.

Tu zaczynają się schody: za samo umieszczenie pięciu tabliczek czekolady w ofercie supermarketu firma musi zapłacić 150 euro od produktu (750 euro za wszystkie pięć odmian czekolady), co przy 1500 sklepach oznacza wydatek rzędu 1125000 euro. Za sprzedaż w hipermarkecie pobierana jest opłata 750 euro od produktu, czyli w sumie 3750 euro za umieszczenie wszystkich czekolad firmy w ofercie jednego sklepu. Po pomnożeniu tej sumy przez 200 hipermarketów otrzymujemy kwotę 750000 euro. Tak więc producent czekolady musi utopić w tej transakcji 1875000 euro, nie mając żadnej pewności, czy sklep złoży u niego zamówienie, czy kupi określoną ilość produktów i czy w ogóle będzie utrzymywał z nim stałe stosunki handlowe. Wystawienie czeku uruchamia bezlitosny proces zdzierstwa, który może w efekcie doprowadzić firmę nawet do bankructwa, w przypadku gdy jej produkty zostaną… „zdjęte z półek”.

Całkiem niedawno od jednego z dużych francuskich producentów żywności zażądano dodatkowych 2% „marży wstecznej”. Znajdujące się już na skraju wytrzymałości przedsiębiorstwo nie mogło się zgodzić na choćby najmniejszy rabat. Za karę centrala skupu przestała zamawiać dwa najlepiej sprzedające się produkty z oferty firmy, która w efekcie musiała zamknąć dwie wytwórnie. Ten rodzinny zakład nie był nękany ustawicznymi żądaniami akcjonariuszy ani obciążony składkami na fundusze emerytalne. Jego jedynym problemem były wygórowane żądania central skupu francuskich hipermarketów, których nienasycona żądza zysków stanowi zagrożenie dla całej gospodarki.

UPADEK DROBNEGO HANDLU
RODZAJ DZIAŁALNOŚCI LICZBA PRZEDSIĘBIORSTW ZMIANA 1998/1966
1966 1998
Piekarnie-cukiernie 40 200 22 400 -17 800
Sklepy mięsne 50 500 14 700 -35 800
Sklepy rybne 4 700 2 100 -2 600
Sklepy wędliniarskie 12 700 6 400 -6 300
Sklepy ogólnospożywcze 87 600 13 800 -73 800
Sklepy z nabiałem 4 600 1 100 -3 500
Księgarnie,   sprzedaż prasy 13 200 11 900 -1 300
Sklepy jubilersko-zegarmistrzowskie 8 900 3 800 -5 100
Sklepy obuwnicze 9 000 4 300 -4 700
Sklepy odzieżowe 47 900 27 500 -20 400
Sklepy ze sprzętem AGD 8 100 5 500 -2 600
Sklepy z towarami żelaznymi i nożami 9 300 5 000 -4 300

Źródło: Insee Premiers nr 831, luty 2002

Źródło zdjęcia w nagłówku