Niedawno zapytano mnie w jakim tempie powinniśmy wygłaszać przemówienia. Odpowiedź na to pytanie nie jest jednoznaczna. W Internecie krąży wiele artykułów angielskojęzycznych, w których podaje się ilość słów na minutę. Podane liczby są dosyć zabawne – zakresy od 80 do 150 słów na minutę są na tyle obszerne, że nie dają praktycznie żadnej konkretnej wskazówki. Nawet jeżeli znajdzie się w miarę rozsądne opracowanie na ten temat, trzeba brać pod uwagę, że tempo wymowy języka polskiego i angielskiego różni się.
WPM w praktyce
WPM (words per minute), czyli słowa na minutę, to w przypadku mowy po prostu ilość słów wymawianych na minutę. Problem w tym, że słowa mają różną ilość głosek i 100 WPM może nie być równe innym 100 WPM. Wikipedia wskazuje na ten problem. Pojawia się więc pytanie – to jak w końcu należy tą wartość interpretować?
Jedyna użyteczna informacja, którą udało mi się “wyłuskać” jest taka, że możemy sobie założyć średnią ilość 150-170 słów na minutę, w przypadku płynnego przemówienia bez dłuższych przerw. W rzeczywistości jednak warto założyć 120 słów na minutę, biorąc w ten sposób poprawkę na nieprzewidziane przerwy, zawahania, pytania publiczności, itp.
Ustal swoje tempo
Moja rada płynąca z doświadczenia – należy samemu ustalić swoją ilość słów wymawianych na minutę. Każdy ma swoje indywidualne tempo i słownictwo. Dlatego najlepiej dokładnie spisać sobie swoje przemówienia i po kilku obrobić je statystycznie. 🙂 To pozwoli nam na dobre rozeznanie we własnym tempie – po dojściu do wprawy powinniśmy umieć zaplanować mowę z dokładnością do pół minuty.
Praktyczne badania
Nie zawsze warto oscylować wokół stałego tempa. Badania dostarczają nam ciekawych wniosków.
Na początku myślano, że mówienie w szybkim tempie (ok. 195 WPM) sprawia, że nasze przemówienia są bardziej perswazyjne. Wystarczyłoby więc mówić szybko, aby uzyskać pożądany przez siebie efekt. Niestety tak łatwo być nie może. 🙂
Późniejsze badania rozszerzyły podaną hipotezę. Okazało się, że tempo mówienia należy dopasować do… nastawienia odbiorców do tematu.
Po tym, gdy w jednym ze stanów USA podniesiono granicę wieku (do 21 lat), po której można spożywać alkohol, próbowano przekonać dwie grupy studentów do:
- tego, że wyższa granica jest dobra (jaki student dałby się przekonać?!)
- tego, że nowa granica wieku jest zła
Okazuje się, że szybkie tempo mówienia (214 WPM) było skuteczne w grupie nr 1, natomiast wolne tempo (144 WPM) w drugiej grupie. Dlaczego?
Szybkie tempo sprawdza się tam, gdzie odbiorcy nie są przychylnie nastawieni do tematu – szybkie tempo sprawia, że przekaz jest wiarygodny, a sceptyczna publika nie ma czasu na wynalezienie kontrargumentów.
Odwrotna sytuacja jest w przypadku przychylnie nastawionej publiki – w tym przypadku wolne tempo sprzyja poparciu argumentów, a nawet znalezieniu kolejnych działających na naszą korzyść.
Warto wziąć pod uwagę powyższe badania i wnioski przy konstruowaniu własnego przemówienia. Najpierw ustalmy swoje naturalne tempo mówienia, a potem spróbujmy dostosować jego tempo do wymogów publiki i przydzielonego nam czasu. Nie było przecież dobrze, gdyby skończył nam się czas w połowie przemówienia do sceptycznie nastawionej publiki, czyż nie? 🙂
Bardzo ciekawy wpis. Znasz może jakieś ćwiczenia na zwolnienie tempa słowotoku? Mówię bardzo szybko, czasami też niewyraźnie.
Pozdrawiam,
Wasp
Cześć!
Nie ma lepszego ćwiczenia nad praktykę. Nie wiem jakie masz warunki do ćwiczenia przemawiania (np. przed znajomymi, w pracy, etc.), ale jeśli masz siłę i chęć do ćwiczenia w domu, to proponuję:
1. Przygotuj jakiś dowolny tekst na około 500 słów.
2. Przeczytaj go sobie w swoim naturalnym tempie, nagraj na dyktafon/komputer i zmierz czas.
3. Przesłuchaj tekst, oceń szybkość i zrozumiałość tego co powiedziałaś. Sprawdź jakie wyszło tempo WPM.
4. Możliwe, że wyjdzie zbyt duże i skończysz w np. 2,5 minuty. Spróbuj tak długo czytać cały tekst (zwalniając tempo), aż zakończysz go po 4 minutach. Oczywiście wszystko nagraj. W ten sposób próbuj oswoić się z takim tempem mówienia – będziesz wiedzieć, że jest to właściwe tempo ok. 120 WPM.
Problem w tym, że kiedy mówimy, to paradoksalnie sami siebie nie słyszymy. Trzeba na siebie spojrzeć z perspektywy trzeciej osoby (nagrać na dyktafon/kamerę) – wtedy najlepiej widać jak nam idzie.
Takie ćwiczenie to namiastka takiego osłuchania się i próba przejęcia kontroli nad tempem wypowiedzi.
Niestety – bez ćwiczenia i praktykowania, jednorazowe rozwiązanie nie będzie skuteczne. 🙂
Dzięki wielkie za rady 😉 Mam tydzień na opanowanie prezentacji maturalnej (którą trzeba jeszcze skończyć pisać). Trening czyni mistrza powiadasz. W takim razie zabieram się za nagrywanie swojego przemówienia.
Pozdrawiam serdecznie,
Wasp
To będzie najlepsze rozwiązanie.
Pamiętaj, że zawsze lepiej skończyć przed czasem średnie wystąpienie, niż przerwać w połowie najlepsze wystąpienie jakie można było przygotować. 🙂 Powodzenia!